Na Okoczii zakończyły się już obchody 3 rocznicy wojny z SRL. Głównym Bizonem tych obchodów była inscenizacja histeryczna: Obrona i odbicie wioski Way-. Dobrze spisali się wojownicy, którzy role odegrali, dopisała publika. Były i momenty dramatyczne, były i śmieszne…ale po kolejności.
Mieszkańcy wioski Way-, w których wcielili się Apacze na czele ze swoim Wodzem Apache, nie spodziewali się co może nastąpić. Gdy nad wioskę nadleciały żelazne ptaki, zaczęli z nich wyskakiwać spadoochroniarze SRL. W mundury żołnierzy Słomogromu przebrali się wojownicy z FCK a dowodził nimi Brat Abdull. Zaczęła się walka. Lecz główny atak SRL nastąpił nie z powietrza a z wielkiej wody. Wielkie łodzie wioskę ostrzelały a potem na plaże mrowie żołnierzy wyszło. Apacze bronili się dzielnie, mimo że w 2 ognie wzięci. Gdy strzał zabrakło na tomahawki się walczyli do ostatniego. Ostatni Wódz Apache jako Czerwona Gwiazda poległ. I tak żołnierze SRL wioskę zdobyli…
Lecz długo zwycięstwem nacieszyć się nie mogli, bo już odsiecz była w drodze. Bo oto grający rolę Swawolnego Byka Piekielny Wilk sterowcem nadleciał a Harold Radioaktiv grający sam siebie, sojuszników do boju poprowadził. Żołnierze SRL atakować chcieli, lecz Winki taką im ulewę z kul w prerii sprawili, że ledwie niedobitki do gruzów wioski dotarły. Teraz to wojacy ze Słomogromu w okrążeniu się bronili, bo Szoszoini im odwrót na plaże do łodzi odcięli. Wtedy rozkaz poddania dla żołnierzy SRL przyszedł. Ich Wódz brat Abdull do niewoli iść nie chciał i samobójstwo popełnił.
Na koniec wspólna uczta była i popijawa przez dni parę.
Jeśli kto chce przebieg inscenizacji dokładnie zobaczyć, niech tu zajrzy.
Inscenizacja dobrze tamte czasy wojenne pokazała, co zebrani weterani potwierdzili. Było parę chwil, co w pamięć gościom zapadły. Gdy pod obstrzałem wybuchło tipi Kompanii Handlowej, kilku gości z podwyższenia spadło, kilku innych uciekać w panice poczęło…Podobnie było, gdy Winki z długich luf żołnierzy SRL w prerii ostrzelali, w górę urwane ręce, nogi wylatywać poczęły i krew tryskać… tak, że kilka bladych kobiet zemdlało i nasi wojownicy, bladą metodą usta- usta ratować je musieli.. Tak samo było, gdy Winki swoim sposobem, ciałami poległych swe czołgi przyzdobili i krwią napisy „Wolna Okoczia ” uczynili…
Inscenizacja wielce się podobała. Wspólnie uradziliśmy, że za rok, jeśli dożyjemy podobną uczynimy.
A ja w imieniu narodu Szoszoinów za udział wszystkim dziękuję. Tym którzy swoje odziały do walki wystawili: wojownikom z FCK, Apaczowa, Winktown, Gaudium, ZSKHiW i Okoczi… i chłopom z Ciprofloksji, co za tło i zabitych robili 🙂
Samotny Wilk